środa, 9 sierpnia 2017

Baby Girl [#OS]

Baby Girl

Wang Jackson, OC; Kornelia





- Ej, Baby Girl!
Nela usłyszała głos Jackson'a po drugiej stronie korytarza. Wołał tak na nią odkąd przyszła do szkoły w tej czarnej koszulce z napisem "baby girl". Od tamtego czasu Wang to wykorzystywał, najczęściej w celu dokuczenia przyjaciółce. Wiedział, że tego nie znosiła, zawsze była twarda, odważna, bardziej męska niż większość chłopców z ich rocznika. W końcu nie bez powodu do tej pory nazywał ją "Chłopem". Chociaż od jakiegoś czasu Nela miała wrażenie, że za bardzo przyzwyczaił się do nazywania jej w nowy sposób. Czasami robił to machinalnie, jakby miała tak na imię.
Obejrzała się dookoła niepewnie, sprawdzając, czy ktoś na nich patrzył w tamtym momencie.
- Musisz tak na całą szkołę? - mruknęła, niezadowolona, kiedy stanął przy niej.
- Od kiedy obchodzi cię opinia innych? - zapytał, unosząc jedną brew.
- Nie obchodzi mnie, ale... - westchnęła. - Przestań już tak mnie nazywać, nie podoba mi się to.
- Nie rozumiem, dlaczego - powiedział, rozbawiony. - Skoro tego nie lubisz, to dlaczego ubrałaś wtedy tamtą koszulkę?
Bo raz w życiu chciała poczuć się dziewczęco! Nawet jeśli koszulka sama w sobie była może mało urocza, to jej napis sprawiał, że gdzieś wewnątrz niej rozkwitał maleńki, różowy kwiatuszek i przez chwilę czuła się delikatną. Puki ten idiota nie zobaczył jej w tym i zaczął się z niej śmiać. Nie dziw, z drugiej strony, że nie potrafił zrozumieć, dlaczego to założyła - od dziecka chciała być chłopcem. Zachowywała się, jak chłopiec, grała w piłkę i war craft'a, trzymała się z chłopcami, jeździła na desce, nawet myślała, jak faceci. Skąd nagle "baby girl"? Dla niego wydawało się to komiczne.
- Dobra, streszczaj się - bąknęła, wywracając oczami. - Po co przylazłeś?
Przez chwilę milczał i patrzył na nią tak, jakby poczuł się urażony. Ale to nie trwało długo, w końcu to Jackson. Odchrząknął i uśmiechnął się do niej, jak gdyby nigdy nic.
- Daj mi korki - powiedział, uśmiechając się ciągle, niczym Squirtle z Pokemon'ów.
- Z czego?
- Z niemieckiego.
- Z niemieckiego? - powtórzyła zdziwiona.
Właściwie pytanie, jak każde inne, czasami na korytarzach liceum się takie obijają o uszy. Z tym, że szkoła, do której uczęszczali Jackson i Nela, leżała w środku Seulu. W Korei Południowej. W Azji. Po co mu tam niemiecki? Japońki, chiński, okej! Tego uczą się dzieciaki w podstawówce i gimnazjum, ale niemiecki?
Jackson może nie wygląda, ale jest jednym z najlepszych uczniów na swoim roku. Uczy się tak dobrze, jak dobrze gra w kosza i bawi znajomych. Jest lubiany, popularny, przystojny i zna pięć języków. Koreański, chiński i angielski płynnie, podstawy francuskiego i japońskiego, a teraz zaczyna z niemieckim. Wszystko przez to, że chce dostać się na studia lingwinistyczne - stara się poznać jak najwięcej języków. I tak już ma zapewnione tam miejsce, ale jeśli nauczy się jeszcze niemieckiego, będzie mógł jeździć do środkowej Europy.
Dlatego robił ten kurs internetowy. Ale nie radził sobie z wymową. A, że Nela pochodziła z Europy, znała podstawy niemieckiego, miała to kiedyś w szkole i słyszała, jak wymawiać. Była jedyną osobą, która mogła mu pomóc.
- No tak, musisz mi powiedzieć, jak się wymawia niektóre słowa, bo za tydzień mam sprawdzian ustny i sobie nie poradzę.
- No... ale co ja będę z tego miała? - zapytała, chwytając za ramiona swojego plecaka.
- Co? - mruknął zaskoczony.
- Co mi dasz w zamian?
- Nie wiem... oddam w naturze - zażartował, puszczając jej oczko na końcu. Chociaż może wcale nie żartował?
- Zapomnij, nie chcę twojej natury - syknęła, odwracając się w na pięcie w stronę swojej klasy.
- Ale moja natura jest ekstra! - zawołał ze śmiechem, idąc tuż obok niej.
- To się sam nią baw.
- Dobra, czekaj - zatrzymał ją, chwytając w łokciu. - Kupię ci mięsko - zaproponował, ale widząc, że jeszcze nie do końca ją przekonał, musiał wymyślić coś jeszcze. - To dorzucę jeszcze Im Jaebum'a.
- C-co? - Trafił w dychę. Jaebum to jedyny facet, o jakim Nela mówiła inaczej niż o wszystkich pozostałych. Jaebum, to przyjaciel Wang'a, kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej i najprzystojniejszy trzecioklasista w liceum. Pół szkoły wodziła za nim wzrokiem, włącznie z Nelką, chociaż ona nigdy nie przyznała się do tego tak otwarcie.
- Umówiliśmy się na oglądanie meczu u mnie w domu jutro, a potem ma zostać na noc - wytłumaczył. - Też możesz wpaść. - Nelka zawahała się. - To jak? Stoi? - zapytał, a dziewczyna po chwili pokiwała głową.
***
O siódmej wieczorem Jackson zawitał w pokoju Neli. Oboje mieszkali w akademiku szkolnym, jako, że byli spoza kraju. Dlatego, kiedy Nela wygoniła swoje dwie współlokatorki na noc, nie musiała się obawiać, że jeszcze rodzice, albo natrętne rodzeństwo będą chcieli im przeszkadzać. A dlaczego tak późno? Ano dlatego, że Jackson właśnie o tej porze kończył trening.
Usiedli na łóżku dziewczyny i utopili nosy w zeszycie Chińczyka.
- No dobra, to z czym masz problem? - Wyglądało na to, że rozumiała wszystko, co miał tam napisane i nie widziała najmniejszych trudności.
- Nie wiem, jak to przeczytać - odparł, pokazując palcem na słowo "viel", oznaczające 'wiele'.
Fil - powiedziała od razu.
- Ale tu jest "v".
- Tak, ale czyta się jak "f" akurat w tym słowie.
- No dobra, a to jak się czyta? - Wskazał na "will".
Wil.
- Ale to jest bez sensu - mruknął.
- Dlaczego?
- Bo tu jest double-u, a nie "v". A po angielsku to się czyta jak "ł" - próbował jej wytłumaczyć, na czym polegała cała trudność.
- Ale to nie jest angielski.
- Ale angielski alfabet.
- Nie jest angielski - pokręciła głową. - Jest łaciński, cała Europa łacińska go używa.
- No, ta, właśnie tego słowa mi zabrakło, mniejsza o to. Dlaczego to się tak beznadziejnie wymawia?
- Bo tak, musisz to po prostu zapamiętać. - Wzruszyła ramionami. Przez moment patrzył na nią w milczeniu, by w końcu znowu wrócić wzrokiem do zeszytu.
- A to? Jak? Wejl? - spróbował sam, jednak nie wyszło mu najlepiej.
- To się czyta wajl.
Po tym, jak wszystko mu wyjaśniła i zaprezentowała, kazała mu powtórzyć. Radził sobie z każdym słowem z osobna, ale gdy powiedziała, by wymówił trzy kolejno po sobie, wtedy dopiero zaczęły się schody.
Wajl, Wjel...
- Nie, źle - jej ton stał już się głośniejszy ze zniecierpliwienia. - Wajl, wil, fil.
Wajl, wil, wil.
- Fil...
- Wil...
- Fil, Jackson, fil! - warknęła, wyprowadzona z równowagi. - Fil, jak uczucia po angielsku, jak "feel". Fil...
- Feel?
- No, ale bardziej twardo.
- Feel, jak, kuźwa, bardziej twardo? - Już nawet i on się denerwował. Ten język chyba ma to do siebie, że ludziom ciśnienie skacze, gdy tylko go słyszą.
- No po prostu, kuźwa, nie wiem no - Takich emocji dziewczyna jeszcze w życiu nie czuła podczas uczenia się niemieckiego. - Po prostu musisz. Patrz, patrz mi na usta! - Złapała go za ramiona obracając w swoją stronę i wskazała palcem na swoją buzię. - Wajl, wil, fil. Wajl, wil, fil, czaisz? - Pokiwał głową, patrząc na jej wargi, ale wcale nie wyglądał, jakby chwytał. Raczej, jakby coś go hipnotyzowało. - Wajl, wil, fil, powtórz.
Wajl, wil, kiss... - mruknął, zapatrzony w jej wargi.
- Co? - bąknęła, zdezorientowana.
- Kiss... fis..FIL! - poprawił się, potrząsnąwszy głową.
- No... tak, dobrze - powiedziała z niepewnym uśmiechem. Wbiła wzrok w zeszyt Jackson'a i przez chwilę panowała niezręczna cisza. Próbowała się skupić na pomocy, której oczekiwał od niej chłopak, ale w ogóle nie mogła wrócić myślami do powodu, dla którego ją odwiedził. - Ty, ale co ci odwaliło z tym pocałunkiem? - zapytała w końcu, patrząc na niego pytająco, nie rozumiejąc, jak mógł się tak pomylić.
- Nie wiem, tak wyszło - wzruszył ramionami.
- Jak mogło ci to "tak wyjść"?
- Normalnie, no patrzyłem ci na usta i i i i - znowu popatrzył wtedy na jej wargi i westchnął, umieszczając spojrzenie na jej oczach. - Nie ważne.
- Właśnie, że ważne! - Gdy odwracał spojrzenie, pociągnęła go za rękaw, by znowu na nią spojrzał. Nie mogła pojąć tego, co tu się przed chwilą stało. Prędzej pomyślałaby, że Wang Jackson jest gejem, niż, że jemu jakaś część jej ciała skojarzyła by się z czymś... takim. - Jackson? Przyjaźnimy się chyba?
- Też tak słyszałem - może nie odwracał głowy, ale wzrok i owszem. Nela znała chłopaków, wiedziała, co siedzi im w głowach, znała ich tok myślenia. A z nim trzymała się od pierwszej gimnazjum, łączyła ich specjalna więź. Zawsze na sobie polegali i ufali wzajemnie, pocieszali, wybaczali... nawet przebierali się razem, bo nigdy nie przypuszczała, by Wang widział w niej cokolwiek atrakcyjnego. Nigdy nie widziała, by patrzył na nią tak, jak przed chwilą.
- Ale co to ma znaczyć? - Ściągnęła brwi ku sobie. - Że co, że... ja ci się podobam? - zapytała, kładąc dziwny nacisk na "ja", przy czym ostatnie słowa ledwo przeszły jej przez gardło. Nie dlatego, że się brzydziła Jackson'a, skąd! Chociaż tak to właśnie wyglądało... ale ona czuła się po prostu nieswojo, była speszona, zmieszana. Dziwnie to okazywała, ale no co zrobisz?
- No - mruknął, patrząc na którąś ze ścian, a jego ton brzmiał tak, jakby odpowiadał jej na to pytanie już setny raz w ciągu minuty.
- Ja pierdzielę - wypuściła z płuc powietrze. Miała wrażenie, że cały świat jej się zawalił.
- A ja tobie nie? - spytał, jakby rozmawiali na najzwyklejszy temat we wszechświecie. Jak w ogóle przenieśli się z niemieckiego do tego?
- Ty nie przeginaj - syknęła. - Ale jak to się w ogóle stało, co?
- Nie wiem, daj mi spokój - jęknął, kładąc twarz w zeszyt. Obydwoje mieli świadomość, że ich przyjaźń to tylko przyjaźń. Poza tym Nela w związku? Z chłopakiem?! To było takie nielogiczne, że ciężko to nawet sobie wyobrazić. Chociaż od jakiegoś czasu Jackson nie miał już z tym problemu.
- Jak mam ci dać spokój? Jak ty sobie to wyobrażasz? - zaczęła, zestresowana. A gdy była zestresowana, zaczynała gadać, jak najęta. - Jak to będzie teraz wyglądało? W ogóle przylazłeś tu i siedzisz ze mną na moim łóżku i kuźwa gapisz mi się na usta...
- Kazałaś mi - mruknął, ale chyba tego nie usłyszała, bo ani na sekundę się nie zatrzymała.
-... i co ja mam myśleć? Przecież to jest niemoralne. I co z tym dalej będzie? Jak mamy się niby dalej przyjaźnić?
- Normalnie - powiedział, podnosząc się znowu do siadu. - Nie chlap tym ozorem, tylko mi tłumacz dalej - dodał albo znużony, albo wyjątkowo zdołowany.
- Nie. - Skrzyżowała ręce na piersi. - Bo znowu mi się będziesz gapił na usta i wyobrażał sobie nie wiadomo, co.
- No szlag jasny mnie trafi - zaklął, wznosząc oczy w górę, by na końcu wbić zirytowane spojrzenie w przyjaciółkę. - Nie będę nic sobie wyobrażał.
- Jakbym cię nie znała - prychnęła. - Dlatego teraz na mnie mówisz "Baby Girl"? Pasuje ci to, bo możesz używać słodkiego pseudonimu?
- Nawet jeśli, to co? Nie podoba ci się to? - zapytał zdenerwowany. - Jakoś wcześniej nie słyszałem, żebyś mi zakazywała na siebie wołać uroczymi pseudonimami. - Przez chwilę trwała cisza. Nela obrażona, patrzyła w bok, a on w swój zeszyt. - A w ogóle, jak już o tym rozmawiamy, to chcę powiedzieć, że Jaebum to nie facet dla ciebie.
- Słucham? - Już miała zacząć zarzekać, że Im wcale jej się nie podoba, tylko Wang sobie coś ubzdurał, ale wolała poprowadzić tę rozmowę w innym kierunku. - Niby dlaczego?
- To jest dupek. Omamiłby cię, przeleciał, a potem zostawił - powiedział, gestykulując rękoma w emocjach.
- A wy się nie kumplujecie? Dlaczego tak o nim mówisz? - zapytała zdziwiona.
- Bo się kumplujemy - odpowiedział, kiwając głową. - Znam go. Kapitan i przyjaciel z niego świetny, ale na faceta się nie nadaje. Zmienia laski, jak rękawiczki, chcesz być kolejną rękawiczką?
- Odezwał się anioł... - prychnęła.
- Ja nigdy nie zrobiłem czegoś takiego żadnej dziewczynie! - Tu go musiało zaboleć. I tu zatrzymała się Nelka.
- Czyli... nie spałeś jeszcze z żadną ze swoich byłych? - Bała się zadać to pytanie. Bo może źle zdefiniowała ego wypowiedź? Może nie o to mu chodziło?
- Nie - odwrócił od niej wzrok. - i jest mi przykro, że tak o mnie myślisz.
- Oh... Przepraszam, w sumie nie zastanawiałam się nad tym nigdy. Z góry założyłam, że ty... no...
- Jak dzwoniłaś i mówiłem ci, że oglądamy film u mnie, to znaczyło, że na prawdę oglądaliśmy film - wytłumaczył, wciąż unikając kontaktu wzrokowego. - Nic więcej.
- No, ale... nie chciałeś?
- To już inna sprawa.
- To dlaczego nie?
- Byłem wtedy niepełnoletni, a one jeszcze młodsze ode mnie. Nie czułem się gotowy... i jakoś nie widziało mi się potem niańczyć dzieciaka i dzwonić do rodziców w HongKong'u, żeby im obwieścić, że mają wnuka.
Myślała, że znała Jackson'a. Była przekonana, że potrafiłaby przewidzieć jego reakcję w danej sytuacji, odczytać jego myśli. Tymczasem nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, jakie myśli miał o niej samej. Co więcej, nie zdawała sobie sprawy nawet z tego, co sama czuła.
Szczerze mówiąc było to dla niej komfortowe. Mniej wiedzy - więcej szczęścia. Jackson od początku był jej wytchnieniem. Takim ciepłym mieszkaniem, do którego wracasz po ciężkim dniu, siadasz przy grzejniku owinięta kocem i grasz w war craft'a na telefonie. Był jej przyjacielem, więc to logiczne, że zawsze był przy niej, gdy tego potrzebowała. Gdyby nie on, byłaby w Seulu zupełnie sama. Jej rodzice mieszkają w Europie, nikt z nią tu nie przyjechał. Myślała, że to po prostu bardzo mocne przywiązanie do niego sprawiało, że czuła smutek i złość, gdy podrywał kolejną dziewczynę, gdy szedł na następną randkę, gdy znowu się zakochiwał. A teraz, kiedy powiedział jej, że jest nadal zupełnie czysty odczuła ulgę. Jakby grube sznury zostały zdjęte z jej serca.
- Poza tym chciałem to zostawić dla kogoś, kogo pokocham - dodał po chwili ciszy.
- Znaczy, że nie kochałeś żadnej z nich? - zapytała, chociaż znała odpowiedź. - To po co z nimi byłeś?
- Bo tak mi się wydawało - odpowiedział, patrząc na zeszyt zamiast w oczy Neli. - Wydawało mi się, że skoro moje serce biło przy nich szybciej, to już miłość. Ale... - powoli podniósł na nią swoje oczy. - to przy tobie zawsze było mi najcieplej. I przy tobie czułem się na prawdę kochany i potrzebny.
- Nawet jak cię wyzywałam od idiotów? - sarknęła z lekkim rozbawieniem.
- Nawet - uśmiechnął się do niej szeroko. - Bo wiem, że to twój sposób na okazywanie uczuć. Nie wszystkich tak wyzywasz, to przywilej.
Dziewczyna zaśmiała się cicho, opuszczając głowę w dół. I znowu przez chwilę panowała cisza.
- Nela - usłyszała w końcu, więc popatrzyła na chłopaka przed sobą. Patrzył na nią niepewnie, ale z iskierką nadziei. – Wiem, że to dla ciebie nowe i pewnie jesteś na mnie zła, ale... możesz dać mi szansę? A jeśli nie, to zapomnijmy o tym i dalej się przyjaźnijmy. Proszę.
Dziewczyna pokręciła głową na boki, patrząc w dół. Coś ukłuło go w sercu.
- Nie da się czegoś takiego zapomnieć.
- T-to co teraz? – Prawdopodobnie pierwszy raz w życiu się zająknął. Chyba nie zdawał sobie wcześniej sprawy z tego, co jego pierwsze słowo w tym temacie (czyli "no") może spowodować. – To już koniec? Mam wyjść i nigdy nie wracać?
- Nie? – popatrzyła na niego, jak na idiotę. – Przyjaźnimy się, debilu.
Zwiesiła nogi z łóżka w dół. Po chwili do jej krótkich nóg dołączyły nieco dłuższe Wang'a. Nagle zrobiło jej się dziwnie duszno, gdy z zainteresowaniem badała wzrokiem swoje poszarzałe skarpetki. Jakoś nie mogła podnieść na niego wzroku.
- Nie będzie to dla ciebie trudne? - spytał.
- Pewnie będzie - mruknęła. - Ale to nie ma znaczenia, gdy się przyjaźnimy. Jesteś tu moim jedynym obowiązkiem i... chce o niego dbać.
Niby nie powiedziała nic, co mogło wzbudzić w nim nadzieję a raczej ją zabić, bo stwierdziła, że ich przyjaźń jest ponad wszystko, nawet jego uczucia, to coś w nim jednak wprawiło serce w szybszy rytm i wielki uśmiech na twarzy. Jakkolwiek... jednak był dla niej ważny. Nawet bardzo.
- A... mogę dalej mówić na ciebie "Baby girl"?
○●○●●○●○
Dni mijały. Dzidzia i Jackson tym mocniej zacieśnili więzi między sobą. Częściej pomagali sobie w nauce, co niestety nie zawsze kończyło się dobrze. Czasami tak przy tym się kłócili, że ludzie wokół mieli ich dość. Ah, warto również wspomnieć, że przestali uczyć się sam na sam w pomieszczeniu, że względu na to, co wydarzyło się tamtego wieczora. Jackson sam wyszedł z takową inicjatywą. Nie chciał, by cokolwiek przykrego stało się jego dziewczynce, szczególnie z jego strony, czemu wolał zapobiec, niż później łatać rany.
Do końca liceum przetrwali jako nierozłączna para. I choć wszyscy wokół myśleli, że zaczęli ze sobą chodzić, to oni w tym czasie budowali coś znacznie głębszego. Coś, czego w jeden wieczór na randce w kinie albo barze nie da się zbudować.
Przyszedł w końcu czas studiów. Jackson wysłał swoje papiery na lingwinistykę, a pewnego dnia przyszedł do niej, gdy akurat pakowała swoje rzeczy w pokoju.
- Nela, Neluniu, Kornelko moja! Ty wiesz, że twoje imię brzmi jak nazwa kwiatu? - wolał, wbiegając do pomieszczenia i stając na przeciw niej. Jego uśmiech nieco zmalał, gdy zobaczył na wpół załadowaną walizkę. - Już się pakujesz? - Pokiwała głową lekko, uśmiechając się jakoś tak niemrawo. - W każdym razie... dostałem się!  Dostałem pismo, że mnie przyjęli!
- Serio? - ucieszyła się. - Pokaż mi!
- Ah, no... Zapomniałem go wziąć z pokoju z tych emocji. Ale możesz iść tam ze mną, chodź - powiedział, łapiąc ją za rękę, na co ta zaprotestowała i pozostała w miejscu.
- Poczekaj, musimy porozmawiać.
Wtedy przyjrzał jej się uważniej. Próby zakrycia zdenerwowania uśmiechem niezbyt pomagały, dlatego spoważniał na moment.
- Powiedz mi... czy to, co do mnie teraz czujesz... to dalej to, co mi powiedziałeś jakiś czas temu...
- To znaczy kiedy? - zapytał, przekrzywiając głowę na bok.
- Nie żartuj sobie teraz, to ważne.
- Nie żartuję, wiele rzeczy ci mówiłem...
- Dobra! - podniosła głos zestresowana, zirytowana i zniecierpliwiona. - Chodzi mi o ten wieczór, kiedy przylazłeś z tym cholernym niemieckim i wyznałeś mi swoje uczucia.
- Oj... zaraz 'wyznałeś' - mruknął, łapiąc dłonią za swój kark. - Sama na to wpadłaś, ja tylko przytaknąłem.
- Boże, jaki ty jesteś wkurzający... - syknęła. - Dlaczego się łudziłam, że weźmiesz to na poważnie?
- Dobra, przepraszam - powiedział ze śmiechem, dotykając jej ramienia na pocieszenie. Co dziwne, dziewczyna automatycznie się uspokoiła i nawet nie próbowała go odepchnąć. - O co chodzi? - Tym razem jego głos był poważny, ale ciepły i kojący.
- Czy ty dalej czujesz to samo, co wcześniej?
- Do ciebie?
- Nie, kuźwa, do Jaebum'a...
- A, to tak--
- Skup się, do cholery!!! - wrzasnęła, uderzając go w ramię. Dosyć mocno, aż syknął z bólu i się za nie złapał. - Możesz mi normalnie odpowiedzieć? Czujesz do mnie to co wtedy? - Zagryzł wargę, przyglądając jej się. Nie był teraz pewny, co miała zamiar zrobić. Za wszelką cenę chciał uniknąć zranienia i swojego i jej.
- Czy to jak teraz ci odpowiem na to pytanie będzie miało poważne konsekwencje? - zapytał.
- To zależy. Odpowiedz wreszcie...
- No to... to nie.
Dziewczyna wypuściła powietrze z płuc. Zaczęła oddychać szybciej, a jej oczy się zaszkliły. Nie oczekiwała takiej odpowiedzi.  Miało być romantycznie, jak w dramach, jak w filmach! Dlaczego on zawsze wszystko psuje?
- Kłamiesz... - szepnęła, podchodząc do niego bliżej i kładąc dłonie na jego ramionach. Patrzyła mu wszystko oczy, kiedy z jej własnych płynęły łzy. Chłopak nie miał pojęcia, co się działo. Był przerażony jej zachowaniem, myślał, że coś ją boli, albo... albo nie wiedział nic.
Nagle, zupełnie niespodziewanie (no przynajmniej on się tego w ogóle nie spodziewał) Nela złapała za jego kark i przyciągnęła go w dół, łącząc ich usta ze sobą. Po chwili przerwała to, odsuwając się delikatnie.
- Ja... ja... - dukał, zdezorientowany. - Znaczy ja... żartowałem?
- Co? - zapytała, sama zlekka zagubiona.
- Nie wie- nie wiedziałem co powiedzieć, nie chciałem cię stracić, nie wiedziałem, że ty też...
- To znaczy... "żartowałeś"? - odsunęła się o krok w tył. - To ja tu... ty gnoju pieprzony!
Na jej krzyk odskoczył w tył najdalej od niej, jak się tylko dało w tym małym pokoiku.
- No ale przecież, osz w mordę! - Zrobił sprawny unik, widząc lecący w jego stronę but. Przebiegł na drugą stronę łóżka, chcąc się schronić przed gniewem Neli. - Przecież powiedziałem, że tak! Trochę się zakręciłem, ale lubię cię, kocham nawet! Kocham całym sercem-- SHIT! - zaklął, oberwawszy drugim butem prosto w policzek. - NELA!!! - Kiedy już podniósł wzrok na nią, zobaczył, że siedziała na łóżku z opuszczoną głową. Powoli podszedł do niej i usiadł obok. Nic nie mówił, tylko przytulił ją do siebie.
- Skończony idiota - wymamrotała w jego pierś. - Zawsze musisz sobie ze wszystkiego robić jaja?
- Przepraszam - szepnął.
- Nawet nie wiesz, ile mnie to kosztowało emocji i nerwów... - Milczeli przez chwilę, uspokajając się w środku i badając sytuację.
- Na prawdę? - zapytał Jackson. - Ten pocałunek... to szczere?
- No.
I tak jedno "no" potrafi zmienić rzeczywistość dwojga młodych ludzi. Z przyjaźni w miłość. Takie niepoprawne językowo słowo, tyle głębokich uczuć.

A teraz, nie patrzcie dzieci, bo nasze gołąbeczki się całują! Chyba czas wyjść z kamerą z tego pokoju...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz